Trochę o naszych projektach, trochę o dzikich myszach, a w bonusie masa wiedzy o genetyce. 🧬
Post autorstwa Hodowla z Gryzakowa, 18.05.2022r.
Dzikie myszy i hybrydy w hodowli myszy rasowych
W hodowli myszy rasowych okresowo pojawiają się pomysły dołączenia krwi dzikich myszy domowych. Zamysłem jest poprawa zdrowia myszy rasowych. I uważam to za zły pomysł, opierając się na doświadczeniach własnych jak i doświadczeniach uznanych hodowców za granicą.
Od ponad 2 lat prowadzę osobno od swoich linii myszy rasowych również linię myszy dzikich i ich hybryd z myszami rasowymi. Pomysł pojawił się tylko i wyłącznie dlatego, że dzikie myszy mają dwa interesujące geny, które nie są spotykane (lub są praktycznie niespotykane) w hodowli myszy rasowych. Mowa o genach Aw (agouti wild), który zależnie od selekcji może dawać brzuchy białe, żółte i pomarańczowe, oraz nowo odkryty gen „śnieżka”, czyli mutacja, która pojawiła się u myszy dzikich, a której jeszcze nie spotkano u myszy rasowych.
Gen Aw może dawać możliwość wyhodowania myszy odmiany red fox, czyli rudej z białym brzuchem, która jest nieosiągalna z użyciem genów myszy rasowych (choć bardzo sporadycznie zdarza się, że pojawia się w liniach amerykańskich brindli - ja dotychczas widziałam na zdjęciach tylko jedną taką mysz).
Post autorstwa Hodowla z Gryzakowa, 18.05.2022r.
Dzikie myszy i hybrydy w hodowli myszy rasowych
W hodowli myszy rasowych okresowo pojawiają się pomysły dołączenia krwi dzikich myszy domowych. Zamysłem jest poprawa zdrowia myszy rasowych. I uważam to za zły pomysł, opierając się na doświadczeniach własnych jak i doświadczeniach uznanych hodowców za granicą.
Od ponad 2 lat prowadzę osobno od swoich linii myszy rasowych również linię myszy dzikich i ich hybryd z myszami rasowymi. Pomysł pojawił się tylko i wyłącznie dlatego, że dzikie myszy mają dwa interesujące geny, które nie są spotykane (lub są praktycznie niespotykane) w hodowli myszy rasowych. Mowa o genach Aw (agouti wild), który zależnie od selekcji może dawać brzuchy białe, żółte i pomarańczowe, oraz nowo odkryty gen „śnieżka”, czyli mutacja, która pojawiła się u myszy dzikich, a której jeszcze nie spotkano u myszy rasowych.
Gen Aw może dawać możliwość wyhodowania myszy odmiany red fox, czyli rudej z białym brzuchem, która jest nieosiągalna z użyciem genów myszy rasowych (choć bardzo sporadycznie zdarza się, że pojawia się w liniach amerykańskich brindli - ja dotychczas widziałam na zdjęciach tylko jedną taką mysz).
Gen „śnieżka” to prawdopodobnie nowa mutacja w locus W. Przewertowałam setki stron książek i opracowań dotyczących genetyki myszy i nie znalazłam dotychczas odpowiedzi, czy pojawił się on już wcześniej. W homozygocie daje myszy prawie białe, ale biel jedynie „przyprósza” kolor bazowy. Tym samym myszy Aw - homozygotyczne „śnieżki” – wśród bieli mają prześwity koloru agouti. Jest to widoczne szczególnie na uszach, na których jest najmniej futra - uszy wydają się być czarne/brązowe. W heterozygocie „śnieżki” wyglądają jak wzorcowe myszy berkshire - mają białe kropki na czubkach głów, brzuchach, białe skarpetki i białe końcówki ogonów. Razem z hodowlą Mysigonek staramy się od jakiegoś czasu rozgryźć ten gen, starannie dobierając łączenia z myszami rasowymi, bo jego działanie nie jest aż tak oczywiste i proste, jak napisałam wyżej.
Po tych dwóch latach nadal nie odważyłam się (i nie odważę) na dołączenie dzikich genów do moich stałych linii myszy rasowych. Dlaczego? Bo nie chcę zepsuć całej swojej pracy hodowlanej kiepską dolewką krwi dzikich myszy.
1. Myszy dzikie i ich hybrydy z myszami rasowymi chorują równie często co myszy rasowe. W pierwszym pokoleniu hybryd myszy dzikiej z myszą rasową, na 9 samic 3 rozwinęły nowotwory gruczołu mlekowego w wieku zaledwie 7-9 miesięcy. Trzy zmarły z powodu chorób układu oddechowego. W kolejnych pokoleniach, nawet u myszy z krycia mysz dzika + mysz dzika, pojawiają się również infekcje dróg oddechowych, jak i różne nowotwory. Dla porównania, po kilkuletniej selekcji myszy rasowych, nowotwory zdarzają się u myszy w moich liniach z częstotliwością 1-2 na 100 myszy. W selekcji naturalnej myszy dzikich nie ma parcia na wyeliminowanie nowotworów w wieku >~6 miesięcy życia, bo myszy dzikie zwykle po prostu nie dożywają wyhodowania np. gruczolaka sutka.
2. Genotyp myszy dzikich jest praktycznie nieznany. Można określić geny typu kolor, długość czy struktura futra, ale genotyp zawiera również tysiące innych genów, które mogą na przykład odpowiadać za nosicielstwo przeróżnych chorób, słabszą odporność, skłonność do kanibalizmu i przede wszystkim charakter - jest on również w ogromnej mierze dziedziczny.
3. Samice myszy dzikich są kiepskimi matkami ze skłonnością do kanibalizmu. Dotykanie młodych, które nie skończyły przynajmniej 7-10 dni, grzebanie przez hodowcę w gnieździe itd. może doprowadzić (i zwykle prowadzi) do tego, że zestresowana samica zje swoje dzieci. To również cecha dziedziczna, a uwierzcie mi, tej cechy nie chce w swoich liniach żaden hodowca myszy rasowych.
4. U myszy dzikich i ich hybryd bardzo szybko ujawniają się stereotypie, kiedy są one trzymane w zamknięciu. Wymagają bardzo zróżnicowanego wyposażenia akwarium/klatki, inaczej szybko się nudzą i w efekcie cierpi ich psychika. To również nie jest cecha pożądana w hodowli myszy rasowych, a jest dziedziczna.
5. Charakter jest w dużej mierze dziedziczny, a myszy dzikie i ich hybrydy w zdecydowanej większości mają charakter po prostu bardzo kiepski. Są płochliwe, niechętnie nastawione do człowieka, za to bardziej skore do gryzienia, jeśli czują się zagrożone. Cały czas kombinują i mają tendencję do ucieczek.
6. Samce dzikich myszy i ich hybryd cechują się dużą agresją wobec innych samców, a czasami nawet wobec samic. Konkurentów swojej wielkości potrafią zagryźć. Jest to oczywiście cecha dziedziczna i wysoce niepożądana.
7. Praktycznie wszystkie dzikie myszy są nosicielami przeróżnych pasożytów. Żeby włączyć taką mysz do jakiejkolwiek hodowli, wymagane jest solidne, kilkukrotne odrobaczenie i kwarantanna.
8. Dołączenie myszy dzikich do linii myszy rasowych kompletnie psuje typ budowy i kolor myszy hodowanych pod wystawy. Myszy dzikie mają trójkątne i wąskie pyski, są malutkie (15-20g wagi, rasowe ważą średnio 50-70g), krótkie, cienkie i „brzydko” osadzone ogonki, małe i osadzone na czubku głowy uszy, krótkie ciała i kruchą budowę. Niektóre z tych cech szybko udaje się poprawić już w pierwszym pokoleniu hybryd, jednak doprowadzenie takiej linii do wyjściowego typu myszy rasowej matki hybryd zajmuje dużo czasu i pracy.
Czym jest zatem dołączanie dzikiej myszy do hodowli myszy rasowych pod względem genetycznym?
Jest to tzw. outcross, który nawet w przemyślanej hodowli zwierząt jest bardziej niebezpieczny niż inbred (tzw. chów wsobny).
Dlaczego outcross jest niebezpieczny?
Ustabilizowana pod względem zdrowia, charakteru i wyglądu linia hodowlana pochodząca z np. linebreedu, jest w dużej mierze homozygotyczna (tzn. nie ma w niej zbyt wielu „ukrytych” genów odpowiadających np. za jakąś chorobę). Można się po niej spodziewać potomstwa o określonych cechach dziedziczonych po przodkach. Dołączając do takiej linii mysz kompletnie z nią niespokrewnioną, w kolejnych pokoleniach uzyskuje się bardziej heterozygotyczny genotyp. W dużym skrócie: pojawia się w nim wiele ukrytych cech, które znowu mogą odpowiadać np. za choroby.
Krzyżowanie dwóch niespokrewnionych osobników (np. dwóch ras) w pierwszym pokoleniu teoretycznie daje zjawisko zwane heterozją, inaczej wybujałością mieszańców. Takie mieszańce powinny być zdrowsze, bardziej żywotne i odporne na warunki środowiskowe, dające większe mioty itd., itp. W praktyce niekoniecznie potomstwo musi być zdrowsze. Myszy z pokolenia F1 (czyli pierwszego pokolenia po samcu myszy dzikiej i samicy myszy rasowej) częściej zapadały na nowotwory niż ich rasowi przodkowie. Były znacznie większe niż myszy dzikie, ale za to z charakteru były jeszcze bardziej dzikie niż ich dzicy przodkowie, co faktycznie mogłoby być lepszym przystosowaniem do życia na wolności.
Efekt heterozji słabnie z każdym kolejnym pokoleniem i myszy z pokoleń F2 (czyli potomstwo myszy F1 i myszy rasowej) pod względem charakteru stają się dużo bardziej przystępne, ale mogą być mniejsze od swojego ojca/matki hybrydy i ponieważ ich genotyp jest nadal mocno heterozygotyczny, mogą być nosicielami chorób odziedziczonych po dzikich myszach o nieznanym genotypie i historii choroby wśród jej przodków.
Z efektu heterozji korzysta się na przykład w hodowli trzody chlewnej - skrzyżowanie dwóch ras, np. rasy o dobrej zdrowotności i rasy o korzystnym przyroście (wielkości świnki) dziennym, da potomstwo o lepszej zdrowotności i korzystniejszym przyroście dziennym. Jest to tzw. krzyżowanie towarowe, które jest bardzo rozbudowanym pojęciem, ale ograniczę się do tego, że takich mieszańców z pokolenia F1 ZWYKLE nie wykorzystuje się do dalszej hodowli, zwykle idą na rzeź. Preferuje się utrzymywanie czystości rasowej u świń przeznaczonych do dalszego rozrodu, a mieszańce z F1 po świniach czystych ras są pożądane na rzeź.
I dalej o outcrossie, słowem doświadczonych fińskich hodowców:
„Most breeders find strain breeding, improved with thoughtful out crosses, to be the most rewarding method. This means that the animal used to improve the breeder's own line (the outcross) must be of extremely high quality or must have some desired trait such as a new colour or coat variety. One must always be careful with out crosses, as along with desired qualities the strain may get unwanted problems such as inherited diseases or bad temperament.
A Breeder should never outcross randomly simply to see "what might happen" with a particular combination or "just to bring in new blood". Generally, if the outcross did not give the desired results, you should not use the offspring in your own strain.” (źródło hiiret.fi)
Tłumaczenie:
„Większość hodowców uznaje chów liniowy, urozmaicony rozważnym outcrossem, za najbardziej produktywną metodę hodowli. Oznacza to, że zwierzę użyte do urozmaicenia własnej linii hodowcy (outcross) musi być ekstremalnie wysokiej jakości lub musi mieć pożądane cechy typu nowy kolor lub rodzaj futra. Trzeba być zawsze ostrożnym z outcrossem, bo razem z pożądanymi cechami, linia może nabyć niechcianych problemów typu choroby dziedziczne czy zły temperament.
Hodowca nigdy nie powinien dokonywać outcrossu przypadkowo tylko po to, żeby „zobaczyć co wyjdzie” w danym kryciu, albo „by po prostu dolać nowej krwi”. Generalnie jeśli outcross nie przyniósł pożądanych rezultatów, nie należy używać potomstwa z tego krycia w swoich własnych liniach.”
Wnioski z powyższego przydługiego wywodu:
1. Pozytywny efekt heterozji maleje z każdym pokoleniem, więc nawet jeśli włączenie myszy dzikiej do hodowli miałoby podnieść zdrowie linii hodowlanej (a żeby to miało miejsce, musiałaby istnieć pewność co do „zdrowego” genotypu myszy dzikiej! Czyli taka mysz nie mogłaby nieść przeróżnych chorób. Jak to sprawdzić? Najpierw przez wiele pokoleń należałoby prowadzić linię myszy w 100% dzikich, bez domieszek krwi myszy rasowych), to byłby efekt krótkotrwały, chyba, że regularnie co kilka pokoleń dodawałoby się „dziką” krew do linii hybryd.
2. Heterozygotyczny =/= zdrowy - bo nie zawsze wiemy, jakie recesywne „ukryte” cechy stoją za genami dominującymi.
3. Outcross jest równie trudnym w użyciu narzędziem w rękach hodowcy, co bliski inbred. Może prowadzić do załamania się jakości linii hodowlanej.
4. Outcross musi być bardzo przemyślany - do ustabilizowanej linii hodowlanej powinno się włączać osobniki obce wyłącznie o cechach ekstremalnie wybitnych, a nie oszukujmy się, myszom dzikim do takich osobników bardzo daleko.
I jeszcze jedna sprawa. Nie oblicza się % dzikiej krwi w pokoleniach dalszych niż F1 za pomocą zmniejszania tych % z każdym pokoleniem o połowę. Osobniki F1 rzeczywiście mają 50% krwi rasowej i 50% krwi dzikiej. Jeśli skrzyżujemy taką mysz F1 z myszą rasową, to nie wszystkie myszy F2 będą miały 25% genów dzikich. Przykładowo krzyżując dwie myszy z pokolenia F1 ze sobą, możemy uzyskać w potomstwie zarówno myszy, które mają 100% genów dzikich, 100% genów rasowych, albo trochę takich, trochę takich, zależy ile czego która mysz dostała od rodziców. W naprawdę dużym uproszczeniu zapisałam to na dodanej w poście grafice. Oprócz prostego dziedziczenia, dochodzą do tego zjawiska typu crossing-over, o których nie będę już pisała w tym poście. Żeby wiedzieć, jaki jest procent krwi dzikiej u danej hybrydy z pokolenia dalszego niż F1, trzeba by było tak naprawdę zrobić testy genetyczne.
1. Myszy dzikie i ich hybrydy z myszami rasowymi chorują równie często co myszy rasowe. W pierwszym pokoleniu hybryd myszy dzikiej z myszą rasową, na 9 samic 3 rozwinęły nowotwory gruczołu mlekowego w wieku zaledwie 7-9 miesięcy. Trzy zmarły z powodu chorób układu oddechowego. W kolejnych pokoleniach, nawet u myszy z krycia mysz dzika + mysz dzika, pojawiają się również infekcje dróg oddechowych, jak i różne nowotwory. Dla porównania, po kilkuletniej selekcji myszy rasowych, nowotwory zdarzają się u myszy w moich liniach z częstotliwością 1-2 na 100 myszy. W selekcji naturalnej myszy dzikich nie ma parcia na wyeliminowanie nowotworów w wieku >~6 miesięcy życia, bo myszy dzikie zwykle po prostu nie dożywają wyhodowania np. gruczolaka sutka.
2. Genotyp myszy dzikich jest praktycznie nieznany. Można określić geny typu kolor, długość czy struktura futra, ale genotyp zawiera również tysiące innych genów, które mogą na przykład odpowiadać za nosicielstwo przeróżnych chorób, słabszą odporność, skłonność do kanibalizmu i przede wszystkim charakter - jest on również w ogromnej mierze dziedziczny.
3. Samice myszy dzikich są kiepskimi matkami ze skłonnością do kanibalizmu. Dotykanie młodych, które nie skończyły przynajmniej 7-10 dni, grzebanie przez hodowcę w gnieździe itd. może doprowadzić (i zwykle prowadzi) do tego, że zestresowana samica zje swoje dzieci. To również cecha dziedziczna, a uwierzcie mi, tej cechy nie chce w swoich liniach żaden hodowca myszy rasowych.
4. U myszy dzikich i ich hybryd bardzo szybko ujawniają się stereotypie, kiedy są one trzymane w zamknięciu. Wymagają bardzo zróżnicowanego wyposażenia akwarium/klatki, inaczej szybko się nudzą i w efekcie cierpi ich psychika. To również nie jest cecha pożądana w hodowli myszy rasowych, a jest dziedziczna.
5. Charakter jest w dużej mierze dziedziczny, a myszy dzikie i ich hybrydy w zdecydowanej większości mają charakter po prostu bardzo kiepski. Są płochliwe, niechętnie nastawione do człowieka, za to bardziej skore do gryzienia, jeśli czują się zagrożone. Cały czas kombinują i mają tendencję do ucieczek.
6. Samce dzikich myszy i ich hybryd cechują się dużą agresją wobec innych samców, a czasami nawet wobec samic. Konkurentów swojej wielkości potrafią zagryźć. Jest to oczywiście cecha dziedziczna i wysoce niepożądana.
7. Praktycznie wszystkie dzikie myszy są nosicielami przeróżnych pasożytów. Żeby włączyć taką mysz do jakiejkolwiek hodowli, wymagane jest solidne, kilkukrotne odrobaczenie i kwarantanna.
8. Dołączenie myszy dzikich do linii myszy rasowych kompletnie psuje typ budowy i kolor myszy hodowanych pod wystawy. Myszy dzikie mają trójkątne i wąskie pyski, są malutkie (15-20g wagi, rasowe ważą średnio 50-70g), krótkie, cienkie i „brzydko” osadzone ogonki, małe i osadzone na czubku głowy uszy, krótkie ciała i kruchą budowę. Niektóre z tych cech szybko udaje się poprawić już w pierwszym pokoleniu hybryd, jednak doprowadzenie takiej linii do wyjściowego typu myszy rasowej matki hybryd zajmuje dużo czasu i pracy.
Czym jest zatem dołączanie dzikiej myszy do hodowli myszy rasowych pod względem genetycznym?
Jest to tzw. outcross, który nawet w przemyślanej hodowli zwierząt jest bardziej niebezpieczny niż inbred (tzw. chów wsobny).
Dlaczego outcross jest niebezpieczny?
Ustabilizowana pod względem zdrowia, charakteru i wyglądu linia hodowlana pochodząca z np. linebreedu, jest w dużej mierze homozygotyczna (tzn. nie ma w niej zbyt wielu „ukrytych” genów odpowiadających np. za jakąś chorobę). Można się po niej spodziewać potomstwa o określonych cechach dziedziczonych po przodkach. Dołączając do takiej linii mysz kompletnie z nią niespokrewnioną, w kolejnych pokoleniach uzyskuje się bardziej heterozygotyczny genotyp. W dużym skrócie: pojawia się w nim wiele ukrytych cech, które znowu mogą odpowiadać np. za choroby.
Krzyżowanie dwóch niespokrewnionych osobników (np. dwóch ras) w pierwszym pokoleniu teoretycznie daje zjawisko zwane heterozją, inaczej wybujałością mieszańców. Takie mieszańce powinny być zdrowsze, bardziej żywotne i odporne na warunki środowiskowe, dające większe mioty itd., itp. W praktyce niekoniecznie potomstwo musi być zdrowsze. Myszy z pokolenia F1 (czyli pierwszego pokolenia po samcu myszy dzikiej i samicy myszy rasowej) częściej zapadały na nowotwory niż ich rasowi przodkowie. Były znacznie większe niż myszy dzikie, ale za to z charakteru były jeszcze bardziej dzikie niż ich dzicy przodkowie, co faktycznie mogłoby być lepszym przystosowaniem do życia na wolności.
Efekt heterozji słabnie z każdym kolejnym pokoleniem i myszy z pokoleń F2 (czyli potomstwo myszy F1 i myszy rasowej) pod względem charakteru stają się dużo bardziej przystępne, ale mogą być mniejsze od swojego ojca/matki hybrydy i ponieważ ich genotyp jest nadal mocno heterozygotyczny, mogą być nosicielami chorób odziedziczonych po dzikich myszach o nieznanym genotypie i historii choroby wśród jej przodków.
Z efektu heterozji korzysta się na przykład w hodowli trzody chlewnej - skrzyżowanie dwóch ras, np. rasy o dobrej zdrowotności i rasy o korzystnym przyroście (wielkości świnki) dziennym, da potomstwo o lepszej zdrowotności i korzystniejszym przyroście dziennym. Jest to tzw. krzyżowanie towarowe, które jest bardzo rozbudowanym pojęciem, ale ograniczę się do tego, że takich mieszańców z pokolenia F1 ZWYKLE nie wykorzystuje się do dalszej hodowli, zwykle idą na rzeź. Preferuje się utrzymywanie czystości rasowej u świń przeznaczonych do dalszego rozrodu, a mieszańce z F1 po świniach czystych ras są pożądane na rzeź.
I dalej o outcrossie, słowem doświadczonych fińskich hodowców:
„Most breeders find strain breeding, improved with thoughtful out crosses, to be the most rewarding method. This means that the animal used to improve the breeder's own line (the outcross) must be of extremely high quality or must have some desired trait such as a new colour or coat variety. One must always be careful with out crosses, as along with desired qualities the strain may get unwanted problems such as inherited diseases or bad temperament.
A Breeder should never outcross randomly simply to see "what might happen" with a particular combination or "just to bring in new blood". Generally, if the outcross did not give the desired results, you should not use the offspring in your own strain.” (źródło hiiret.fi)
Tłumaczenie:
„Większość hodowców uznaje chów liniowy, urozmaicony rozważnym outcrossem, za najbardziej produktywną metodę hodowli. Oznacza to, że zwierzę użyte do urozmaicenia własnej linii hodowcy (outcross) musi być ekstremalnie wysokiej jakości lub musi mieć pożądane cechy typu nowy kolor lub rodzaj futra. Trzeba być zawsze ostrożnym z outcrossem, bo razem z pożądanymi cechami, linia może nabyć niechcianych problemów typu choroby dziedziczne czy zły temperament.
Hodowca nigdy nie powinien dokonywać outcrossu przypadkowo tylko po to, żeby „zobaczyć co wyjdzie” w danym kryciu, albo „by po prostu dolać nowej krwi”. Generalnie jeśli outcross nie przyniósł pożądanych rezultatów, nie należy używać potomstwa z tego krycia w swoich własnych liniach.”
Wnioski z powyższego przydługiego wywodu:
1. Pozytywny efekt heterozji maleje z każdym pokoleniem, więc nawet jeśli włączenie myszy dzikiej do hodowli miałoby podnieść zdrowie linii hodowlanej (a żeby to miało miejsce, musiałaby istnieć pewność co do „zdrowego” genotypu myszy dzikiej! Czyli taka mysz nie mogłaby nieść przeróżnych chorób. Jak to sprawdzić? Najpierw przez wiele pokoleń należałoby prowadzić linię myszy w 100% dzikich, bez domieszek krwi myszy rasowych), to byłby efekt krótkotrwały, chyba, że regularnie co kilka pokoleń dodawałoby się „dziką” krew do linii hybryd.
2. Heterozygotyczny =/= zdrowy - bo nie zawsze wiemy, jakie recesywne „ukryte” cechy stoją za genami dominującymi.
3. Outcross jest równie trudnym w użyciu narzędziem w rękach hodowcy, co bliski inbred. Może prowadzić do załamania się jakości linii hodowlanej.
4. Outcross musi być bardzo przemyślany - do ustabilizowanej linii hodowlanej powinno się włączać osobniki obce wyłącznie o cechach ekstremalnie wybitnych, a nie oszukujmy się, myszom dzikim do takich osobników bardzo daleko.
I jeszcze jedna sprawa. Nie oblicza się % dzikiej krwi w pokoleniach dalszych niż F1 za pomocą zmniejszania tych % z każdym pokoleniem o połowę. Osobniki F1 rzeczywiście mają 50% krwi rasowej i 50% krwi dzikiej. Jeśli skrzyżujemy taką mysz F1 z myszą rasową, to nie wszystkie myszy F2 będą miały 25% genów dzikich. Przykładowo krzyżując dwie myszy z pokolenia F1 ze sobą, możemy uzyskać w potomstwie zarówno myszy, które mają 100% genów dzikich, 100% genów rasowych, albo trochę takich, trochę takich, zależy ile czego która mysz dostała od rodziców. W naprawdę dużym uproszczeniu zapisałam to na dodanej w poście grafice. Oprócz prostego dziedziczenia, dochodzą do tego zjawiska typu crossing-over, o których nie będę już pisała w tym poście. Żeby wiedzieć, jaki jest procent krwi dzikiej u danej hybrydy z pokolenia dalszego niż F1, trzeba by było tak naprawdę zrobić testy genetyczne.
Tym samym kończę swój przydługi wywód. Jeśli doczytaliście do końca, jest mi bardzo miło. Jeśli to, czego się nauczyliście dzisiaj, wybije Wam z głowy pomysły włączania dzikich myszy do linii myszy rasowych, żeby „poprawić zdrowotność / coś tam / coś tam” - to jeszcze lepiej, bo nie ma pewności, że potomstwo z takich kryć będzie zdrowsze, za to jest duże ryzyko, że będzie niosło nieprzewidziane i niepożądane cechy. Są dużo lepsze metody poprawy zdrowia u myszy rasowych. Należy zacząć od uważnego wyboru linii hodowlanej, od której zaczyna się hodowlę. Dalej prowadzi się ścisłą selekcję pod kątem zdrowia, wykluczając z hodowli osobniki słabsze, bardziej chorowite, a także takie bezpośrednio spokrewnione z chorymi myszami. Przykładowo, jeśli u matki wystąpił nowotwór, rozsądnym jest wykluczenie z hodowli jej dzieci. Ogromny wpływ na zdrowotność linii mają również warunki chowu. Jeśli myszy w hodowli są wiecznie przeziębione, podczas gdy hodowca dba o staranną selekcję, może należy np. zmienić ściółkę na taką lepszej jakości lub zmienić sposób żywienia.
Ja tymczasem zostanę przy ścisłym izolowaniu swoich zdrowych linii hodowlanych od dzikich genów.
Ja tymczasem zostanę przy ścisłym izolowaniu swoich zdrowych linii hodowlanych od dzikich genów.